wtorek, 30 lipca 2013

5. To twój kuzyn co to za problem?

- Mam pomysł przejdźmy się gdzieś. – powiedziała Taylor, - to wyjaśnimy ci jak wszystko wygląda w naszym kółeczku.
- Dobra. Maya podjedź do przodu i udaj się na górę do Hollistera i potem jedź do Nando’s. – poprosił Niall. – Paparazzi.
              Gdy Harry Tay to usłyszeli chwycili się za ręce. Blondynek puścił mi perskie oczko a ja pojechałam do windy. Peszek, Hallister był po drugiej stronie centrum. Znalazłam się na piętrze i patrzyłam jak Harry i Tay tulą się do siebie a Niall ma bekę na całego. Zrobiłam obrót o 180 po czym jechałam tyłem na rolkach dalej spoglądając na kumpli. Kiedy minęłam Hollistera od razu popędziłam do Nando’s. Zajęłam stolik i poczekałam na przyjaciół.
              Po chwili wpadli do restauracji i przysiedli się do mnie.
- Więc tak, nasze związki są po ustawiane, nie wszystkie. – zaczęła Taylor. – Lanniel to para stworzona przez Modest, tak samo jak Zerrie. Ja z Harrym jesteśmy na serio ale Modest prędzej czy później wpieprzy się do naszego związku i nie będzie gadania. Lou i El są już ze sobą dość długo…
- Ten związek nie przetrwa, ona nie wygląda na osobę której zależało by na kimś innym.– dodał Loczek. – Ale sprawa ma się jasno, El nie wytrzyma w twoim towarzystwie bo widzi, że Lou będzie cię chronił, mimo, że go nie lubisz, on cię kocha jak siostrę. Czuje, że odchodzi na bok więc za niedługo będą wybuchały skandale na około naszego zespołu…
- Jemu serio na mnie zależy?
- Błagam, gadał o twoim przyjeździe przez okrągłe dwa tygodnie a potem było mu makabrycznie głupio, że nie wiedział o twoich preferencjach żywieniowych. Smuci się kiedy widzi, że zrobi coś źle, mówi że chciałby by było tak jak kiedy byliście mali.
- Że niby BFF?
- To twój kuzyn co to za problem?
- No mogę się postarać, ale nie mam zamiaru nawet udawać, że lubię tą czarną sukę. – oznajmiłam.
- To ja przestaje nawet udawać, że ją lubię. – powiedziała Tay. – Chodźmy do milk shake city.
- Spoko. – byłam.
              Dziewczyna zlustrowała mnie wzrokiem.
- Przebierzemy cię. – powiedziała i zlustrowała mnie wzrokiem.
- Ale mi w tym dobrze. – powiedziałam oburzone.
- Ale mi się nudzi i mam ochotę na metamorfozę. – oznajmiła i pociągnęła mnie do sklepu z ciuchami.
              Chłopcy niechętnie poszli za nami. Siedziałyśmy w sklepie przez kilka godzin. Wybrała mi cudną sukienkę w paski. Potem byłyśmy u fryzjera. Generalnie ścięłam tylko końcówki ale Tay stwierdziła, że i tak dużo lepiej wyglądam…do jasnej choler ja tylko ścięłam końcówki. Potem musiałam jechać na rolkach w tej sukience do sklepu z butami bo Taylor oznajmiła, że sukienka ma być na mnie kiedy, będę przymierzać buty.
              Znalazła super wysokie, białe szpilki.
- Taylor, to nie jest dobry pomysł. – powiedziałam.
- Jesteś mi coś winna, za wyrzucenie tych czarnych obcasów. – powiedziała do mnie groźnym tonem a ja od razu założyłam buty.
- Prędzej czy później złamię sobie na nich nogę. – oznajmiłam wstając z miejsca.
- Przejdź się. – poprosiła.
              Znając moją umiejętność chodzenia na obcasach oraz wysokość tych obcasów to nie miało prawa skończyć się dobrze. Miałam oczywiście rację. Źle postawiłam nogę i się wywróciłam.
              Niall pomógł mi wstać.
- Dasz radę chodzić sama?
- Trochę mnie stopa boli ale dam radę. – powiedziałam i przeszłam sama kawałek.
              Dobra, przyznałam nie dałam rady chodzić sama. Stopa za bardzo mnie bolała, musiałam sobie coś nadwyrężyć. Pokuśtykałam do pufy i ściągnęłam te okropne buty. Taylor popatrzyła na mnie.
- Mówiłam, że się wyrżnę. – powiedziałam. – musimy zahaczyć o aptekę.
- Po co? – zapytał Harry.
- Po żel na stłuczenia i opaskę uciskową.  – jęknęłam masując stopę.
- To idziemy. Tylko przydały by ci się jakieś buty. Mówiąc buty mam na myśli jakieś baletki a nawet tenisówki. – Niall popatrzyła na Taylor spode łba.
- Ugh… - Chłopcy popatrzyli na blondynkę. – Dobra, już dobra zaraz wracam.
              Po chwili dziewczyna trzymała w rękach pudełko z ładnymi balerinami. Złożyłam je. Ruszyliśmy do kasy. Oczywiście starałam się nie okazywać bólu ale nie bardzo mi to szło.
Nagle ktoś wziął mnie na ręce.
 - Niall, co ty robisz?! – zapytałam chwytając się za jego szyję.
- Pomagam ci. – zaśmiał się.
- Nie potrzebuje pomocy. – fuknęłam.
- Mam cię postawić? – zapytał.
- Co?! Nie! – krzyknęłam.
- No to nie narzekaj.
              Taylor załatwiła opaskę z żelem i wróciliśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu i założyłam opaskę. Poruszałam nogą, bolała…ale mniej. Byłam przynajmniej w stanie chodzić sama. Wjechaliśmy na podjazd. Już miałam sama wysiąść kiedy Niall znowu wziął mnie na ręce.
- Pogrzało cię czy jak?
- A żebyś wiedziała.
- Grrrr … - zawarczałam na jaja.
- Ej weź bo się wystraszę. – zaśmiał się Niall.
              Szturchnęłam go w ramię. Weszliśmy do domu i Niall położył mnie na kanapie. Pokazałam mu język. Włączyliśmy TV po  czym wszyscy zebrali się w salonie, łącznie z Eleonor. Oglądaliśmy „Gorący towar” W życiu nie słyszałam aby móc przekląć tyle razy w jednym zdaniu, te kobiety biły wszystkich na głowę.
- Oto przykład jak nasz Furby odzywa się podczas wywiadów.  – zaśmiał się Liam.
- Ej, nie przeginaj daddy. Mam przynieść łyżkę? Każę ci nią zjeść lody. – Niall posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ha, ha, ha… bardzo śmieszne. – warknął.
- Ty zacząłeś.
- Spokój dzieci. – poprosił Louis.
- Odezwał się. – zaśmiał się Harry.
              Lou rzucił w niego garścią popcornu i rozpętała się wojna na żarcie. Zostałam pozostawiona na pastwę losu bo nie dałam rady biegać. Nagle na moich włosach wylądowało jajko. Odwróciłam się i zobaczyłam. Nialla.
- Przegiąłeś! – krzyknęłam i oberwał ode mnie pomidorem. 
- Ej! – oddał mi bitą śmietaną.
              Podniosłam się z kanapy i skacząc na jednej nodze dostałam się na pole gdzie było sedno wojny. Wzięłam parasol ale już po chwili już nie miałam mojej tarczy. Dobiegłam do jednej z drużyn a właściwie do drużyny damskiej. Było nas pięć na pięć, bo nie było Jade. Dostawałyśmy baty. Kiedy wróg przedostał się do naszej fortecy wskoczyłam na główkę do basenu i pozostałam pod wodą.
              Koło mnie pojawiła się Perrie i pomachała mi. Podpłynęłyśmy do dna i siedziałyśmy czekając, aż przestaną, rzucać jedzeniem do wody. Pezz zabrakło powietrza więc wypłynęła i została wytargana na brzeg. Podpłynęłam na drugi koniec basenu. Taaa dość długo trzymam powietrze pod wodą. Wynurzyłam się zabierając trochę amunicji z wody.
              Nade mną stał zespół.
- O w ciapkę. – w wodzie miałam większe szanse bo nie musiałam biegać. Zanurzyłam się z powrotem ale chłopcy zdążyli mnie złapać.
              Niall chwycił mnie za ramiona abym nie mogła uciec, i żebym nie upadła. Tja, dziewczyny i chłopcy mieli po zakładniku. Mianowicie ja i Louis. Przypadek?
Nie sądzę.
              Zauważyłam, że cała trawa jest mokra a w rękach nadal trzymałam jajko i pomidora. Mogłam to wykorzystać.
- Zawieszenie broni. – powiedział Liam. – Nikt nie strzela kiedy jest wymiana.
              Wypuścili nas powoli. Miałam dość spory dystans z pięćdziesiąt metrów. Fajnie, nie mając wyboru wskoczyłam do basenu i podpłynęłam do drużyny. Taylor razem z Pezz pomogły mi wydostać się z basenu.
              Cały ogród był jak jedno wielkie bagno. Super. Potem już rzucaliśmy czym popadło. Każdy miał jakiegoś przeciwnika. Taylor obrzucała Hazzę, Pezz Zayna, Elka Lou, Dan Liama a Ja Nialla.
              Nie miałam dużych szans bo miałam problem z kostką. Generalnie ja siedziałam na ziemi a rzucałam wszystkim co nawinęło mi się mi się pod rękę. Chłopak złapał mnie za zdrową nogę i przyciągnął do siebie. Wylądowałam pod nim a on do tego przytrzymał moje nadgarstki.
- I co teraz zrobisz? – zapytał blondynek.
- Nie wiem.
- No to mamy problem. Bo jak puszczę nadgarstki ty coś złapiesz i oberwę, a przy okazji jak puszczę nadgarstki mogę ja coś złapać i obrzucić ciebie.  – oznajmił.
- No to fajnie i co zrobisz?
- Poczekam aż ogłoszą koniec bitwy.
- Szkoda, nie najesz się. – wzruszyłam ramionami na ile to było możliwe. – powiedziałam.
- No cóż. – powiedział.
              Wstał i pociągnął mnie do góry, dalej trzymając za nadgarstki. Wpadłam na pomysł. Nadepnęłam na nogę i dałam w jaja. Złapałam za butelkę bitej śmietany i opryskałam chłopaka po twarzy.
- Masz przesrane. – krzyknął i zaczął mnie gonić.
              Dogonił mnie i wziął na ręce. Podszedł do basenu.
- Ach to będzie takie straszne. – westchnęłam teatralnie. – Wcale nie jestem mokra i brudna, i woda wcale mi nie pomoże, ach o ja nieszczęsna. – przyłożyłam rękę do czoła.
-  No to jak taka jesteś biedna to kąpiel ci pomoże. – powiedział i wrzucił mnie do basenu.
            Spróbowałam się wyrwać i w tym momencie Niall mnie puścił. W pewnym momencie poczułam mocny ból głowy po czym urwał się film.
***
- O ja pierdolę, moja głowa. – to były moje pierwsze słowa po przebudzeni.
- Maya, nic ci nie jest! – usłyszałam Louisa i po chwili byłam w jego ramionach. – Boli cię coś?  Dobrze się czujesz?
- Jebie mnie głowa ale to chyba nic. – powiedziałam.
            Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem na kanapie w salonie i wszyscy na mnie patrzą. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poprawiłam okulary na nosie. Byłam też w suchych rzeczach. Wszyscy byli w suchych rzeczach. Jak do jasnej cholery?
            Pomasowałam tyło głowy. O matko ale guz.
- Mogę iść do pokoju? – zapytałam.
- Zaniosę cię. – zaoferował się blondyn.
            No tak, noga. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Posadził mnie na łóżku i usiadł koło mnie. Patrzyłam na niego.
- Jak trzymałem cię na rękach, to chciałaś mi się wyrwać a ja cię puściłem, wpadłaś do wody i uderzyłaś wcześniej głową o beton po czym straciłaś przytomność. Długo się nie wynurzałaś więc skoczyłem za tobą do wody i wyciągnąłem cię.  Boże ale ze mnie kretyn.
- A ja tak nie uważam. To przecież tylko wypadek, obudziłam się i jest dobrze, po tym wszystkim mam tylko guza. Skończyło się i tak happy endem.  – uśmiechnęłam się.
- Ale mogłem nawet nie próbować wrzucać cię do tego basenu. – jęknął.
- Stary, wybaczyłam ci. Koniec sprawy. – próbowałam uciąć rozmowę.
- No ale…
- Jesteś moim przyjacielem czy nie?
- No chyba jestem. – powiedział nie pewnie.
- No mam prośbę, nie gadajmy już o tym, co?
- Okey. A możesz mi pomóc?
- O co tylko poprosisz. – powiedziałam.
- No więc spodobała mi się dziewczyna. – powiedział. – I nie wiem co mam zrobić.
- Zabierz ją na pizzę… albo lepiej do kina. – zasugerowałam.
- Dobry pomysł, dzięki. – zlustrował mnie wzrokiem. - Weź się prześpij co?
- Dobra… tylko ty weź im powiedz, że poszłam spać, bo znając Louiego to zaraz tam straci przytomność. – zaśmiałam się.
- Spoko, śpij dobrze.

- Dzięki. – położyłam się i po chwili zasnęłam.

                                                                                                                                                                   

No to mamy rozdział 5
proszę komentujcie bo nie wiem ile tak na prawdę
was czyta mojego bloga
Oraz zapraszam na stronę One Direction zawładnęło moim umysłem
Lajkujcie i komentujcie i wgl c'nie
Podpisuję się Kara i jak coś to jest tam imagin mojego autorstwa.

6 komentarzy:

  1. super :) Niech zgadnę Niall'owi podoba się Maya xD ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. OOO Niallerek i Maya. Ciągle jej pomagał, a ona za cel wzięła sb TYLKO jego. Założę się, że to właśnie nasza bohaterka się mu podoba. Nawet na tle są oni i dobrze, bo lubię o nich czytać:3 On tyle je, ona prawie w ogóle PRZECIWIEŃSTWA SIĘ PRZYCIĄGAJĄ! :D
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajny rozdział super piszesz :)
    Czekam na next^^
    *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. ale fajny rozdział czekam na więcej.Kocham twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny rozdział ! ; * :)

    zapraszam Cię również do mnie. dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że sam prolog Cię zaciekawi i będziesz z chęcią do mnie zaglądała.

    http://in-my-heart-you-will-always-stay.blogspot.com/ ; *

    OdpowiedzUsuń