- Mam
pomysł przejdźmy się gdzieś. – powiedziała Taylor, - to wyjaśnimy ci jak
wszystko wygląda w naszym kółeczku.
-
Dobra. Maya podjedź do przodu i udaj się na górę do Hollistera i potem jedź do
Nando’s. – poprosił Niall. – Paparazzi.
Gdy Harry Tay to usłyszeli
chwycili się za ręce. Blondynek puścił mi perskie oczko a ja pojechałam do
windy. Peszek, Hallister był po drugiej stronie centrum. Znalazłam się na
piętrze i patrzyłam jak Harry i Tay tulą się do siebie a Niall ma bekę na
całego. Zrobiłam obrót o 180 po czym jechałam tyłem na rolkach dalej
spoglądając na kumpli. Kiedy minęłam Hollistera od razu popędziłam do Nando’s.
Zajęłam stolik i poczekałam na przyjaciół.
Po chwili wpadli do restauracji i
przysiedli się do mnie.
-
Więc tak, nasze związki są po ustawiane, nie wszystkie. – zaczęła Taylor. –
Lanniel to para stworzona przez Modest, tak samo jak Zerrie. Ja z Harrym jesteśmy
na serio ale Modest prędzej czy później wpieprzy się do naszego związku i nie
będzie gadania. Lou i El są już ze sobą dość długo…
- Ten
związek nie przetrwa, ona nie wygląda na osobę której zależało by na kimś
innym.– dodał Loczek. – Ale sprawa ma się jasno, El nie wytrzyma w twoim
towarzystwie bo widzi, że Lou będzie cię chronił, mimo, że go nie lubisz, on
cię kocha jak siostrę. Czuje, że odchodzi na bok więc za niedługo będą
wybuchały skandale na około naszego zespołu…
-
Jemu serio na mnie zależy?
- Błagam,
gadał o twoim przyjeździe przez okrągłe dwa tygodnie a potem było mu
makabrycznie głupio, że nie wiedział o twoich preferencjach żywieniowych. Smuci
się kiedy widzi, że zrobi coś źle, mówi że chciałby by było tak jak kiedy byliście
mali.
- Że
niby BFF?
- To
twój kuzyn co to za problem?
- No
mogę się postarać, ale nie mam zamiaru nawet udawać, że lubię tą czarną sukę. –
oznajmiłam.
- To
ja przestaje nawet udawać, że ją lubię. – powiedziała Tay. – Chodźmy do milk
shake city.
-
Spoko. – byłam.
Dziewczyna zlustrowała mnie
wzrokiem.
- Przebierzemy cię. – powiedziała i zlustrowała mnie
wzrokiem.
- Ale mi w tym dobrze. – powiedziałam oburzone.
- Ale mi się nudzi i mam ochotę na metamorfozę. –
oznajmiła i pociągnęła mnie do sklepu z ciuchami.
Chłopcy
niechętnie poszli za nami. Siedziałyśmy w sklepie przez kilka godzin. Wybrała
mi cudną sukienkę w paski. Potem byłyśmy u fryzjera. Generalnie ścięłam tylko
końcówki ale Tay stwierdziła, że i tak dużo lepiej wyglądam…do jasnej choler ja
tylko ścięłam końcówki. Potem musiałam jechać na rolkach w tej sukience do
sklepu z butami bo Taylor oznajmiła, że sukienka ma być na mnie kiedy, będę
przymierzać buty.
Znalazła
super wysokie, białe szpilki.
- Taylor, to nie jest dobry pomysł. – powiedziałam.
- Jesteś mi coś winna, za wyrzucenie tych czarnych
obcasów. – powiedziała do mnie groźnym tonem a ja od razu założyłam buty.
- Prędzej czy później złamię sobie na nich nogę. –
oznajmiłam wstając z miejsca.
- Przejdź się. – poprosiła.
Znając
moją umiejętność chodzenia na obcasach oraz wysokość tych obcasów to nie miało
prawa skończyć się dobrze. Miałam oczywiście rację. Źle postawiłam nogę i się
wywróciłam.
Niall
pomógł mi wstać.
- Dasz radę chodzić sama?
- Trochę mnie stopa boli ale dam radę. – powiedziałam i
przeszłam sama kawałek.
Dobra,
przyznałam nie dałam rady chodzić sama. Stopa za bardzo mnie bolała, musiałam
sobie coś nadwyrężyć. Pokuśtykałam do pufy i ściągnęłam te okropne buty. Taylor
popatrzyła na mnie.
- Mówiłam, że się wyrżnę. – powiedziałam. – musimy zahaczyć
o aptekę.
- Po co? – zapytał Harry.
- Po żel na stłuczenia i opaskę uciskową. – jęknęłam masując stopę.
- To idziemy. Tylko przydały by ci się jakieś buty.
Mówiąc buty mam na myśli jakieś baletki a nawet tenisówki. – Niall popatrzyła
na Taylor spode łba.
- Ugh… - Chłopcy popatrzyli na blondynkę. – Dobra, już
dobra zaraz wracam.
Po
chwili dziewczyna trzymała w rękach pudełko z ładnymi balerinami. Złożyłam je.
Ruszyliśmy do kasy. Oczywiście starałam się nie okazywać bólu ale nie bardzo mi
to szło.
Nagle ktoś wziął mnie na ręce.
- Niall, co ty
robisz?! – zapytałam chwytając się za jego szyję.
- Pomagam ci. – zaśmiał się.
- Nie potrzebuje pomocy. – fuknęłam.
- Mam cię postawić? – zapytał.
- Co?! Nie! – krzyknęłam.
- No to nie narzekaj.
Taylor
załatwiła opaskę z żelem i wróciliśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu i założyłam
opaskę. Poruszałam nogą, bolała…ale mniej. Byłam przynajmniej w stanie chodzić
sama. Wjechaliśmy na podjazd. Już miałam sama wysiąść kiedy Niall znowu wziął
mnie na ręce.
- Pogrzało cię czy jak?
- A żebyś wiedziała.
- Grrrr … - zawarczałam na jaja.
- Ej weź bo się wystraszę. – zaśmiał się Niall.
Szturchnęłam
go w ramię. Weszliśmy do domu i Niall położył mnie na kanapie. Pokazałam mu
język. Włączyliśmy TV po czym wszyscy
zebrali się w salonie, łącznie z Eleonor. Oglądaliśmy „Gorący towar” W życiu
nie słyszałam aby móc przekląć tyle razy w jednym zdaniu, te kobiety biły
wszystkich na głowę.
- Oto
przykład jak nasz Furby odzywa się podczas wywiadów. – zaśmiał się Liam.
- Ej,
nie przeginaj daddy. Mam przynieść łyżkę? Każę ci nią zjeść lody. – Niall
posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ha,
ha, ha… bardzo śmieszne. – warknął.
- Ty
zacząłeś.
-
Spokój dzieci. – poprosił Louis.
-
Odezwał się. – zaśmiał się Harry.
Lou rzucił w niego garścią
popcornu i rozpętała się wojna na żarcie. Zostałam pozostawiona na pastwę losu
bo nie dałam rady biegać. Nagle na moich włosach wylądowało jajko. Odwróciłam
się i zobaczyłam. Nialla.
-
Przegiąłeś! – krzyknęłam i oberwał ode mnie pomidorem.
- Ej!
– oddał mi bitą śmietaną.
Podniosłam się z kanapy i skacząc
na jednej nodze dostałam się na pole gdzie było sedno wojny. Wzięłam parasol
ale już po chwili już nie miałam mojej tarczy. Dobiegłam do jednej z drużyn a
właściwie do drużyny damskiej. Było nas pięć na pięć, bo nie było Jade.
Dostawałyśmy baty. Kiedy wróg przedostał się do naszej fortecy wskoczyłam na
główkę do basenu i pozostałam pod wodą.
Koło mnie pojawiła się Perrie i
pomachała mi. Podpłynęłyśmy do dna i siedziałyśmy czekając, aż przestaną,
rzucać jedzeniem do wody. Pezz zabrakło powietrza więc wypłynęła i została
wytargana na brzeg. Podpłynęłam na drugi koniec basenu. Taaa dość długo trzymam
powietrze pod wodą. Wynurzyłam się zabierając trochę amunicji z wody.
Nade mną stał zespół.
- O w
ciapkę. – w wodzie miałam większe szanse bo nie musiałam biegać. Zanurzyłam się
z powrotem ale chłopcy zdążyli mnie złapać.
Niall chwycił mnie za ramiona abym
nie mogła uciec, i żebym nie upadła. Tja, dziewczyny i chłopcy mieli po
zakładniku. Mianowicie ja i Louis. Przypadek?
Nie
sądzę.
Zauważyłam, że cała trawa jest
mokra a w rękach nadal trzymałam jajko i pomidora. Mogłam to wykorzystać.
-
Zawieszenie broni. – powiedział Liam. – Nikt nie strzela kiedy jest wymiana.
Wypuścili nas powoli. Miałam dość
spory dystans z pięćdziesiąt metrów. Fajnie, nie mając wyboru wskoczyłam do
basenu i podpłynęłam do drużyny. Taylor razem z Pezz pomogły mi wydostać się z
basenu.
Cały ogród był jak jedno wielkie
bagno. Super. Potem już rzucaliśmy czym popadło. Każdy miał jakiegoś
przeciwnika. Taylor obrzucała Hazzę, Pezz Zayna, Elka Lou, Dan Liama a Ja
Nialla.
Nie miałam dużych szans bo miałam
problem z kostką. Generalnie ja siedziałam na ziemi a rzucałam wszystkim co
nawinęło mi się mi się pod rękę. Chłopak złapał mnie za zdrową nogę i
przyciągnął do siebie. Wylądowałam pod nim a on do tego przytrzymał moje
nadgarstki.
- I
co teraz zrobisz? – zapytał blondynek.
- Nie
wiem.
- No
to mamy problem. Bo jak puszczę nadgarstki ty coś złapiesz i oberwę, a przy
okazji jak puszczę nadgarstki mogę ja coś złapać i obrzucić ciebie. – oznajmił.
- No
to fajnie i co zrobisz?
-
Poczekam aż ogłoszą koniec bitwy.
-
Szkoda, nie najesz się. – wzruszyłam ramionami na ile to było możliwe. –
powiedziałam.
- No
cóż. – powiedział.
Wstał i pociągnął mnie do góry,
dalej trzymając za nadgarstki. Wpadłam na pomysł. Nadepnęłam na nogę i dałam w
jaja. Złapałam za butelkę bitej śmietany i opryskałam chłopaka po twarzy.
-
Masz przesrane. – krzyknął i zaczął mnie gonić.
Dogonił mnie i wziął na ręce.
Podszedł do basenu.
-
Ach to będzie takie straszne. – westchnęłam teatralnie. – Wcale nie jestem
mokra i brudna, i woda wcale mi nie pomoże, ach o ja nieszczęsna. – przyłożyłam
rękę do czoła.
- No to jak taka jesteś biedna to kąpiel ci
pomoże. – powiedział i wrzucił mnie do basenu.
Spróbowałam się wyrwać i w tym
momencie Niall mnie puścił. W pewnym momencie poczułam mocny ból głowy po czym
urwał się film.
***
-
O ja pierdolę, moja głowa. – to były moje pierwsze słowa po przebudzeni.
-
Maya, nic ci nie jest! – usłyszałam Louisa i po chwili byłam w jego ramionach.
– Boli cię coś? Dobrze się czujesz?
-
Jebie mnie głowa ale to chyba nic. – powiedziałam.
Dopiero po chwili zorientowałam się,
że jestem na kanapie w salonie i wszyscy na mnie patrzą. Podniosłam się do
pozycji siedzącej i poprawiłam okulary na nosie. Byłam też w suchych rzeczach.
Wszyscy byli w suchych rzeczach. Jak do jasnej cholery?
Pomasowałam tyło głowy. O matko ale
guz.
- Mogę iść do
pokoju? – zapytałam.
- Zaniosę cię. –
zaoferował się blondyn.
No tak, noga. Niall wziął mnie na
ręce i zaniósł do pokoju. Posadził mnie na łóżku i usiadł koło mnie. Patrzyłam
na niego.
- Jak trzymałem
cię na rękach, to chciałaś mi się wyrwać a ja cię puściłem, wpadłaś do wody i
uderzyłaś wcześniej głową o beton po czym straciłaś przytomność. Długo się nie
wynurzałaś więc skoczyłem za tobą do wody i wyciągnąłem cię. Boże ale ze mnie kretyn.
- A ja tak nie
uważam. To przecież tylko wypadek, obudziłam się i jest dobrze, po tym
wszystkim mam tylko guza. Skończyło się i tak happy endem. – uśmiechnęłam się.
- Ale mogłem
nawet nie próbować wrzucać cię do tego basenu. – jęknął.
- Stary,
wybaczyłam ci. Koniec sprawy. – próbowałam uciąć rozmowę.
- No ale…
- Jesteś moim
przyjacielem czy nie?
- No chyba
jestem. – powiedział nie pewnie.
- No mam prośbę,
nie gadajmy już o tym, co?
- Okey. A możesz
mi pomóc?
- O co tylko
poprosisz. – powiedziałam.
- No więc
spodobała mi się dziewczyna. – powiedział. – I nie wiem co mam zrobić.
- Zabierz ją na
pizzę… albo lepiej do kina. – zasugerowałam.
- Dobry pomysł,
dzięki. – zlustrował mnie wzrokiem. - Weź się prześpij co?
- Dobra… tylko
ty weź im powiedz, że poszłam spać, bo znając Louiego to zaraz tam straci
przytomność. – zaśmiałam się.
- Spoko, śpij
dobrze.
- Dzięki. –
położyłam się i po chwili zasnęłam.
No to mamy rozdział 5
proszę komentujcie bo nie wiem ile tak na prawdę
was czyta mojego bloga
Oraz zapraszam na stronę One Direction zawładnęło moim umysłem
Lajkujcie i komentujcie i wgl c'nie
Podpisuję się Kara i jak coś to jest tam imagin mojego autorstwa.
super :) Niech zgadnę Niall'owi podoba się Maya xD ;D
OdpowiedzUsuńOOO Niallerek i Maya. Ciągle jej pomagał, a ona za cel wzięła sb TYLKO jego. Założę się, że to właśnie nasza bohaterka się mu podoba. Nawet na tle są oni i dobrze, bo lubię o nich czytać:3 On tyle je, ona prawie w ogóle PRZECIWIEŃSTWA SIĘ PRZYCIĄGAJĄ! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam xo
Ale fajny rozdział super piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next^^
*.*
ale fajny rozdział czekam na więcej.Kocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział ! ; * :)
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię również do mnie. dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że sam prolog Cię zaciekawi i będziesz z chęcią do mnie zaglądała.
http://in-my-heart-you-will-always-stay.blogspot.com/ ; *
genialneee
OdpowiedzUsuń