sobota, 20 lipca 2013

3. „Tylko nie piszcz jak wejdziesz do samochodu.”

Obudziłam się o dziesiątej i popatrzyłam na mój sufit. Dzisiaj miała przyjechać Mira, będzie jazda, ona nie wie, że Lou jest moim kuzynem. To będzie koszmar. Od rana biegałam po domu sprzątając pokój gościnny bo nikt się nie pofatygował aby zrobić to wcześniej. W końcu pomógł mi Niall za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. Przygotowałam fajną pościel i przygotowałam jej łazienkę.
              Udało mi się namówić Louiego aby jechał ze mną, a do tego wtrynił się kochany blondynek. W drodze na lotnisko kupiliśmy stopery do uszu. Kazałam im je włożyć jak tylko zobaczą mnie z Mirandą.
              Wyszłam na lotnisko i zaczęłam szukać mojej przyjaciółki. Czekałam przed wyjściem jakieś pół godziny kiedy zobaczyłam Mirandę. Rzuciłam jej się na szyję. Rozmawiałyśmy po francusku bo nie było potrzeby, na razie, korzystania z Angielskiego. Doprowadziłam ją do samochodu od tyło więc na razie nie widziała ani Lou, ani Nialla.
- Tylko nie piszcz jak wejdziesz do samochodu. – poprosiłam i weszłam do samochodu.
              Dziewczyna usadowiła się koło mnie i popatrzyła na mnie, a dopiero potem zobaczyła Nialla i Lou. Już miała zacząć piszczeć kiedy zasłoniłam jej usta ręką.
- Piśnij choćby słowo a ukatrupię cię na amen. – powiedziałam po francusku.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, twój kuzyn jest z One Direction. O boże, boże, boże. Będę z nimi mieszkać. Tydzień. Boże!!! – krzyczała po francusku.
- O czym ona mówi? – zapytał spokojnie Niall.
- O tym jak bardzo was kocha, i że cieszy się bo będzie mieszkać tutaj tydzień. – skróciłam jej piski.
- Powiedz, że nam też miło.
- Rozumie. – oznajmiłam.
- To czemu nie używa angielskiego?
- Blokada językowa. – powiedziałam.
- I co to daje?
- Jest tak zestresowana, że nie potrafi wysłowić się w danym języku. W tym przypadku jest to angielski, przypuszczam, że do godziny się uspokoi i jej przejdzie. – uśmiechnęłam się.
- Możesz tłumaczyć?
- Nie ma problemu. – powiedziałam.
              Dojechaliśmy do domu i zaprowadziłam przyjaciółkę do jej pokoju. Zostawiłyśmy tam jej walizkę i zamknęłyśmy się u mnie.
- Możesz się uspokoić? – zapytałam zmieniając język na francuski.
- Jak?! Mam mieszkać przez tydzień z moimi idolami.
- No to nie wiem poproś o autograf, zdjęcie, filmik…
- Zapominam języka kiedy mam coś powiedzieć po angielsku. – oznajmiła.
- Dobra powiedz coś teraz. – poprosiłam.
              Dziewczyna płynnie opowiedziała o swoich upodobaniach i o rzeczach których nie lubi. Powiedziałam, że ma się do mnie zwracać tylko w tym języku.
- Już? Jest dobrze? – zapytałam.
- No chyba tak. – potwierdziła.
- To czeka nas kolacja z tymi głąbami. – powiedziałam.
              Zeszłyśmy na dół. Hazza zrobił kolację i ja dostałam osobne danie.
- Twoja koleżanka też nie je mięsa? – zapytał Loczek.
- Nie  spoko, jem normalnie. – powiedziała.
              Pokazałam kciuk w górę. Mam nadzieję, że blokada jej nie wróci. Cały wieczór spędziliśmy rozmawiając. Potem oglądaliśmy komedię. Miranda świetnie sobie radziła. Płynnie używała angielskiego ale jeszcze nie potrafiła opanować, swojej ekscytacji, ponieważ One Direction jest jej ulubionym zespołem.
              Nie spaliśmy do godziny a ja wiem może trzeciej.
***

              Wstałam z super podkrążonymi oczami. Nie kontaktowałam ze światem. Zwlekłam się z łóżka i na czworakach dostałam się do łazienki. Wyciągając ręce do przodu, zaczęłam szukać po omacku moich okularów. Wada mojego wzroku jest tak wielka, że nie mam możliwości funkcjonowania bez okularów.
              Machając rękami na wszystkie strony doszłam do drzwi pokoju, a ponieważ nie widziałam nikogo, to zapukałam. Nie zdążyłam, ten ktoś otworzył.
- Maya? Co tu robisz? – usłyszałam głos blondaska.
- Szukam pomocy. Zgubiłam okulary i nie widzę. Wszystko jest takie rozmazane. – jęknęłam.
- Nie wiem czy nie w kuchni. Chodź pomogę ci dojść. – zaoferował.
              Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę… szczerze powiedziawszy to nie wiem.
- Uważaj schody. – oznajmił.
              Powoli schodziłam po schodach uważając aby się nie zabić. Źle postawiłam nogę i o mało nie spadłam. Niall mnie w porę złapał.
- Ty faktycznie musisz mieć te okulary.
- No co ty.
              Weszliśmy do kuchni i Niall puścił moją rękę. Zaczęłam powoli się przemieszczać z wyprostowanymi rękami. Doszłam do stolika i zaczęłam macać rękami po całym blacie. Znów poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Tutaj nie ma. – powiedział mi Niall.
              Czułam się dziwnie. Zero widoczności, tak jakby miała mgłę przed oczami. Weszliśmy, chyba do salonu bo usłyszałam dźwięk telewizora.
- Co się stało? – zapytał Louis.
- Zgubiłam okulary i nie widzę. – jęknęłam.
              Zrobiłam kilka kroków i usłyszałam trzask łamanego szkła i plastiku. Cofnęłam się po czym skrzywiłam.
- Powiedźcie, że to nie to co myślę? – poprosiłam.
- A możemy skłamać?
- Boże! Nie mam drugiej pary. – jęknęłam. – Jeny.
- To jedziemy do okulisty. – powiedział Niall.
- Ale, z nim dopasują mi szkła, miną wieki. – powiedziałam.
- Coś się załatwi.
              Niall w raz z Lou zaprowadzili mnie do samochodu. Czułam się jak niepełno sprawa. Co za koszmar. Usiadłam z tyłu samochodu i oparłam głowę o szybę. Nic nie widziałam i do tego nie byłam w stanie nawet sama chodzić bo mogłam wylądować na ziemi, słupie, pod samochodem.
              Wysiedliśmy z samochodu i od razu poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę. Trzymałam kurczowo ramię mojego przewodnika i starałam się zachowywać normalnie. Usłyszałam, że chłopcy otwierają drzwi.
- Uważaj stopień. – ostrzegł Niall.
              Czyli blondyn mnie prowadził. Chłopcy załatwili formalności i okulista zbadał moje oczy. Dostałam nowe szkła i czarne oprawki z Ray-Ban. Kiedy je założyłam wszystko stało się wyraźne. Od razu widziałam lepiej. Zamrugałam oczami kilka razy, bo musiałam się przyzwyczaić do okularów.
              Chłopcy za wszystko zapłacili i nawet nie doszli mi dojść do słowa. Wsiadłam do samochodu. Wróciliśmy do domu, oczywiście na przeciw mnie wybiegła Mira. Dostałam ochrzankę za to, że zostawiłam ją z nimi na pastwę losu a ona ze stresu nie mówiła i wyszła na idiotkę i wszystko wykrzyczała na mnie po francusku.
              Musiałam jej wytłumaczyć co się stało i dopiero się uspokoiła. Przestawił się na angielski. Usiadłam w fotelu i dostałam ciepłą czekoladę przygotowaną prze z Nialla.
- Ale dobre. – powiedziałam.
- Mój specjał. – uśmiechnął się blondyn.
- Jestem takiego samego zdania. – powiedziała Mira rozkoszując się zapachem czekolady.
- Od kiedy wyszliśmy od okulisty leje. – zauważyłam.
- Maya, pada od rana. – powiedział Louis.
- Aha. – boże ale palnęłam faila.
              Wieczorem Harry rzucił hasło butelka. Usiedliśmy w kółku. Za każdym razem wybierałam prawda. Nie miałam ochoty się z kimś całować. W końcu zaryzykowałam, miałam Zaynowi zrobić loda. Wstałam z kółka i pomaszerowałam do kuchni. Nałożyłam do miski lody czekoladowe i wróciła do salonu. Dałam mulatowi miskę, a cała reszta zaczęła się śmiać.
- No kurde ale miałaś zrobić mu loda. – zaczął czepiać się Harry który dał mi to zadanie.
- No to zrobiłam, nie widzisz jakiego ma banana na twarzy? – zapytałam i loczek się zamknął.
              Potem Lou miał przelecieć miśka i wszyscy mieli ubaw po pachy. Jaki mój kuzyn potrafi być nieogarnięty. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Niall pobiegł otworzyć. Usłyszeliśmy śmiechy po czym do salonu weszła spora gromadka dziewczyn. Usiadły koło chłopców. Jedna blondynka na kolanach Harrego, jedna z brunetek koło Lou, przy Zaynie usiadła dziewczyna z różowymi włosami a ta z kręcony mi włosami koło Lima.
Była jeszcze jedna z niebieskimi włosami, ale ona klapnęła koło mnie.
- No to wy się nie znacie, - zaczął Lou. – I coś mi się wydaje, że szybko załapiecie ich imiona. – popatrzył na mnie i Mirandę. – To Taylor.
- Cześć. – pomachała dziewczyna z kolan Stylesa.
- Tutaj jest Eleonor. – pokazał dziewczyną na swoich kolanach.
- Siemka. – uśmiechnęła się.
- Jest jeszcze Perrie, i Jade. – pokazał na dziewczyny z kolorowymi włosami.
- Hejka.
- Co tam? – przywitały się.
- No i Danniel. – powiedział Liam wskazując na dziewczyną koło niego.
- A to moja kuzynka i jej koleżanka, Maya i Miranda. – przedstawił na Lou.
- Hej. – przywitałam się speszona.
- Ej Jade, rzadko się u nas pojawiasz, co cię sprowadza? – zapytał Zayn.
- Nudziło mi się a dziewczyny gdzieś wyparowały więc Perrie mi zaoferowała rozrywkę. – uśmiechnęła się niebiesko włosa.
              Graliśmy dalej w butelkę i było znacznie ciekawiej. Zayn siedział z majkami na głowie, Harry miał pomalowane usta, Liam siedział w sandałach i skarpetkach, Lou miał spinki we włosach, a Niall…siedział bez koszulki.
              Mira miała błoto we włosach, Perrie masło, Tay kazali  przebiec na około domu w samej bieliźnie, Jade miała stanik na bluzce a nie pod, Eleonor zjadła banana i popiła spritem, Dan miała zrobić Cinamon Chellenge(nie wiem jak to się pisze), a ja wypiłam z litr wódki i było mi nieziemsko niedobrze .
              Potem ja nieźle schlana dostałam głupawki i zaczęliśmy wszyscy śpiewać. Najpierw piosenki Perrie i Jade, potem chłopców, Taylor a ja z Mirą rzuciłyśmy hasło P!nk.
              Zabawa trwała dość długo, i nieźle się schlaliśmy.
- Macie jeszcze troszkę? – zapytałam pokazując na butelkę Finlandii.
- Maya nie przeginasz? – zapytał mnie Louis.
- Ja jestem trzeźwa. – powiedziałam i zatoczyłam w miarę okrągłe kółko.
- Nie no May, nie wydaje mi się. – do akcji wkroczył Niall.
- Ależ ja jestem trzeźwa czy trzeźwy powiedział by… - z moich ust wypłynął bełkot który miał być łamańcem językowym.
- Sama słyszysz, nie jesteś trzeźwa chodź idziemy spać. – poprosił Lou.
- Ale nie mam ochoty. – jęknęłam i tupnęłam nogą.
              Nie utrzymałam równowagi i upadłam. Niall mi pomógł wstać.
- Chodź zaprowadzę cię. – powiedział blondyn.
- Nie chcę. Po za tym nie wstanę. – zaśmiałam się.
              Robiłam głupkowate miny.
- Chyba muszę cię zanieść. – powiedział Lou.
- Ja to zrobię, El też jest nieźle wstawiona. Trzeba je odwieźć. Jest tu ktoś trzeź… - zaczął blondyn.
- Liam. – powiedziałam.- Przecież on ma jedną nerkę, musi uważać.
- Wow, mimo tego, że jesteś schlana jak nikt to potrafisz myśleć. – podziwiał mnie Louis.
- Po francusku na takie osoby się mówi „Ivre comme un Polonais”, czyli „Pijany jak Polak.” – powiedziałam.
- No oni to mają niezłe głowy jeśli chodzi o picie. – powiedział Liam wchodząc do salonu.
              Sięgnęłam po kolejną szklankę wódki, kiedy chłopcy nie patrzyli i zaczęłam pić duszkiem. Kiedy Niall z Lou zobaczyli, że znów piję, rzucili się na mnie wytrącając mi szklankę z ręki.
- Ej, piłam to. – powiedziałam.
- Koniec tego dobrego, idziesz spać. – powiedział Niall i wziął mnie na ręce.
              Zaczęłam nucić pod nosem jakąś piosenkę. Chyba „Change Your Life”. Niall popatrzył na mnie a ja tylko wyszczerzyłam zęby i z powrotem zaczęłam śpiewać. Przeszliśmy przez próg mojego pokoju i Niall postawił mnie na ziemi. Chwyciłam piżamę i bujając się na wszystkie strony pomaszerowałam do łazienki. Siedząc na kiblu przebierałam się bo jakoś nie miałam ochoty ryzykować rozwaleniem sobie łba o umywalkę. Chwiejąc się na nogach wyszłam z łazienki i się wywaliłam. Niall podbiegł do mnie a ja zaczęłam się śmiać.
- Ile razy w życiu piłaś alkohol? – zapytał.
- Ja jestem nieletnia…
- Pierwszy raz?! No to rano będziesz miała nieźle przesrane.
- No, no, no, no wiadomo. – zaśmiałam się.
- Chodź do łóżka.
              Wstałam i wychodząc po schodkach na podest wywaliłam się. Wskoczyłam do łóżka. Cała uchachana siedziałam w łóżku i bawiłam się miśkami. Potem wzięłam książkę ale litery były jakieś takie krzywe. Patrzyłam na Niall.
- Co tu jest napisane? – pokazałam na tytuł.
-„ Miłość nie jest prosta” – przeczytał.
- Ha! Ja nie mam zamiaru się zakochiwać, bo miłość jest pojebana. Mam na nią wyjebane. Najpierw się zakochujesz a potem cierpisz, że najchętniej chciałbyś się zaćpać, albo zabić bo nie chcesz żyć. – powiedziałam.
- Czemu tak uważasz? – zapytał.
- Jest też druga strona medalu, kochasz jedną osobę i się odkochujesz i zrywasz a potem to ta osoba cierpi. – powiedziałam.
- A nie masz ochoty abyś była dla kogoś ważna.
- A ja kogoś takiego mam. – pokazałam mu język.
- No to kto to jest.
- Moja mama!
- A tata?
              Przestałam się uśmiechać i zakryłam głowę kołdrą. Obróciłam się tyłem do niego.
- Dobra, sorki. – przeprosił.
- Dobranoc. – wygoniłam chłopaka.

              Gdy w pokoju zapadł mrok, szybko ściągnęłam bryle i położyłam je na szafce i położyłam się spać.

4 komentarze:

  1. super :) Fajnie piszesz i oby tak dale :) Są drobne powtórzenia co trochę czasem denerwuję ale takto spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!:D Czekam na nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże super rozdział ^^
    Czekam na więcej z dziewczynami z Little Mix ;)
    *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuudowny !
    Niall jest kochany. <3
    Uwielbiam. *.*

    Czekam na następny.
    Dużo weny życzę.

    Ps. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. :)
    Więcej info. znajdziesz tu: http://stole-my-heartx.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń