*/Perspektywa Mayi/*
Szłyśmy
w milczeniu. Nie miałam ochoty nawet wspominać co się tam zdarzyło, ale
pewnie nieuniknione. To ON mnie
pocałował, nie ja jego, ale ten pocałunek… wszystko na około nas przestało
istnieć, nie zwracałam uwagi na nic innego poza Niallem. Te jego błękitne oczy,
malinowe usta i blond włosy… A potem ta Cloe. Ona jest… ładna i chuda, chudsza
ode mnie, nie nosi okularów. Za pewne jest zdolniejsza ode mnie i nie jest
wegetarianinem i może chodzić z Niallem do Nando’s i zjeść z nim wszystko co
zechce…
Na
samą myśl o moich kompleksach zaczęłam się rozklejać. Już po raz drugi rozpłakałam
się tego wieczoru. Chciałam znaleźć się już w mieszkaniu i przebrać się w dresy
i spać najlepiej przez kilka dni. Nie wychodzić z domu i nie patrzyć na słońce
i nie spoglądać na pary idące ulicą, trzymające się za ręce.
Miranda
otworzyła drzwi domieszkania a ja od razu pobiegłam do pokoju. Ściągnęłam tą
cholerną sukienkę i od razu cisnęłam nią w kąt pokoju. Miałam ochotę wymazać z
pamięci wszystko z tego pieprzonego wieczoru. Ubrałam grube dresy i wpakowałam
się po kołdrę mojego nowego łóżka. Schowałam głowę w poduszkę i rozpłakałam
się.
Usłyszałam
trzask zamykanych drzwi. Podniosłam głowę i ujrzałam moją najlepszą
przyjaciółkę. Usiadłam przytulając poduszkę. Pociągnęłam nosem a Miranda podała
mi chusteczki. A potem się do niej przytuliłam i zaczęłam płakać.
- Maya, powiedz mi, czy warto płakać
z powodu jednego chłopaka? – zapytała podnosząc mnie ze swoich kolan.
- To zależy jaki chłopak. –
powiedziałam.
- To mam pomysł, zagrajmy w
skojarzenia. – poprosiłam. – Emmm… cola.
- Picie… - wychlipałam
- Restauracja…
- Jedzenie…- powiedziałam
wiedząc, że zbiera mi się na płacz.
- Nando’s
- Niall! – ryknęłam płaczem.
Teraz
nie mogłam się pohamować, wybuchłam płaczem na dobre. To było okropne. Dlaczego
jestem taką ofiarą losu. Jak przydarzy mi się coś niesamowitego, a zaraz potem
takie nieszczęście. Boże.
- Jezu, Maya, powiedz mi chociaż
co się wydarzyło. – poprosiła.
- Wyszłam na korytarz, musiałam
ochłonąć, bo wydawało mi się, że mogłam fruwać po tej aukcji jakbym dostała
skrzydeł. Niall chciał mi pogratulować a ja nawijałam o tym jaka jestem
szczęśliwa. Kiedy się uspokoiłam i przestałam skakać chłopak stanął na
przeciwko mnie… chwycił moją twarz w ręce po czym mnie pocałował. – dalej
płakałam. – Resztę znasz.
Poczułam
jak durne szkła kontaktowe zaczynają drażnić moje oczy. Wyciągnęłam je
sprawiając, ze wszytko było rozmazane chociaż i tak było tylko nieco gorzej bo
moje oczy były przepełnione łzami.
- W mojej torebce ma okulary. Podasz
mi je? – zapytałam.
Po
chwili widziałam nieco ostrzej
- A wiesz co jest najgorsze…
że…że…że ja się chyba zakochałam. – powiedziałam przez płacz.
- To nic złego się zakochać. – próbowała mnie pocieszyć.
- Tylko, że ja się zakochałam w
chłopaku który ma dziewczynę! – dalej płakałam. – Dużo lepszą ode mnie
ładniejszą, zdolniejszą.
- Maya, Maya stop! Nikt nie może
być ładniejszy i piękniejszy od ciebie, a już na pewno zdolniejszy. Pamiętasz,
obraz który machnęłaś w pierwszej klasie gimnazjum. Kiedy się zaprzyjaźniłyśmy,
zaraz po przeprowadzce? Wygrał konkurs plastyczny dla osób powyżej piętnastego
roku życia! Jaka trzynastolatka bije na łopatki piętnastolatków?! – próbowała
mnie pocieszyć.
- Ale ona na pewno je mięso!
- No a ty jesteś na tyle
wytrzymała, że go nie jesz. I spróbuj wpaść w depresję to pożałujesz że wzięłaś
mięsu do ust. Pamiętasz drugą klasę gimnazjum. Jadłaś mięso a potem
wymiotowałaś, nawet nie próbuj go wziąć do ust. – pogroziła.
- Ale w tedy…
- Miałaś okropnego doła! Słuchaj
będę mieć na ciebie oko, ale jak tylko się dowiem, że wymiotowałaś bo zjadłaś
to pieprzone mięso to będziesz mieć mnie na głowie dzień i noc. – oznajmiłam. –
Weź się prześpij. Mamy być rano w domu. Jak chcesz możemy rozmawiać i wyłącznie
po francusku.
- Dobra. Dobranoc. – powiedziałam
jej po czym zdjęłam okulary i zakopałam się poduszkami.
Przez
długi czas rzucałam się z boku na bok, aż w końcu zasnęłam ze zmęczenia.
***
- Miranda, nie wejdę tam. On tam
będzie i… - zaczęłam się jąkać.
- No skończysz?
- Ona pewnie też. – dokończyłam.
Stałyśmy
przed drzwiami mojego wakacyjnego domu. Miałam na sobie spodnie od dresu, za
durzą bluzę i moje ogromne okulary. Włosy miałam związane w koka który rozwalał
się tworząc coś le palma.
Zrobiłam
krok do tyłu i poprawiłam okulary na nosie.
- Jesteśmy tutaj, wlekłyśmy się
przez pół miasta, nie mam ochoty wracać. Poza tym Louis dzwonił rano, że mam
cię tutaj dostarczyć. – oznajmiła i nacisnęła klamkę.
Zarzuciłam
kaptur na głowę i szybko przebiegłam na schody. Nie miałam ochoty pokazać się
reszcie domowników. Wpadłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na
łóżko
Rozległo
się pukanie. Popatrzyłam na drzwi.
- Kimkolwiek jesteś nie naciskaj
klamki i odejdź od drzwi. – powiedziałam.
Mimo
moich protestów Louis wszedł do pokoju z tacą. Postawił jedzenia na biurku i
usiadł koło mnie na łóżku.
- Chcesz pogadać? – zapytał. –
Cokolwiek stało się…
- Louis nawet mi nie przypominaj.
Chcę pobyć sama.- oznajmiłam..
- Dobra smarku. – rozczochrał mi
włosy. – Masz to zjeść. – powiedział.
Wyszedł
z pokoju zostawiając mnie samą. Popatrzyłam na tacę. Sałatka owocowa, woda i
koktajl. Nie miałam ochoty jeść. Wypiłam wodę a koktajl i krojone owoce
odstawiłam. Spojrzałam na drzwi od garderoby. Były lekko uchylone i zobaczyłam
płótno. Podniosłam się z łóżka i podeszłam powoli do drzwi. Odsunęłam je i
sięgnęłam po materiał.
Było
to najmniejszy materiał jaki był możliwy więc położyłam go na kolanach.
Chwyciłam za paletę z farbami i pędzel. Tło zrobiłam na biało. Potem nie wiem
czemu namalowałam czarnym kolorem czarne serce. Kiedy emocje mnie ponoszą
potrafię przesadzić jeśli chodzi o moje rysunki. Tak było i tym razem. Serce
było jak z porcelany, połamane i pokruszone a z jego wnętrza wylewała się krew.
Popatrzyłam
na obrazek. Położyłam je na parapecie. Znalazłam moją torbę. Była w niej masa
ołówków wszystkich grubości. Kilkanaście gumek do mazania i z cztery
szkicowniki których nigdy nie dokończyłam. Rysuje w tym który wyciągnę a do
tego na losowych stornach.
Wrzuciłam
do torby słuchawki i telefon. Założyłam za durzą bluzę i moje trampki. Zeszłam
po cichu na dół. Byłam tak cicho, że nikt nie zauważył mnie jak wychodzę.
Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam ulicą. Po chwili zaczął padać lekki
kapuśniaczek. Nałożyłam kaptur na głowę
i szłam dalej nie przejmując się małym deszczykiem.
Po
pół godziny marszu znalazłam się w parku. Usiadłam pod drzewem i wyciągnęłam
jeden ze szkicowników. Po chwili trzymałam w ręku jeden z ołówków, jeden
trzymałam w zębach, jeden za uchem a dwa w koku. Wolałam mieć ołówki w pewnych
miejscach a nie gdzieś obok siebie. Nie było szans ich zgubić.
Skończyłam
i oddaliłam zeszyt na długość wyprostowanych rąk. Przedstawiał fragment ścieżki
biegnącej koło skarpy i samotnego drzewa, w tle widać jakiś zamek. Uśmiechnęłam
się do siebie. Schowałam zeszyt z powrotem do torby i wciągnęłam świeże
powietrze nosem. Podniosłam się. Miałam ubabrane spodnie od mokrej trawy i
szczerze powiedziawszy miałam to gdzieś. Przewiesiłam torbę przez ramię. W
słuchawkach szła jedna z moich ulubionych piosenek P!nk. „Fackin’ Perfect”. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Wróciłam
do domu. Wszyscy oprócz Nialla, siedzieli w kuchni i jedli kolację. Podeszłam
do lodówki i wyciągnęłam butelkę zimnej wody. Nalałam sobie jej do szklanki. Do
pomieszczenia wszedł blondyn i ta ruda.
Spuściłam głowę i wyszłam z pomieszczenia starając się nie patrzyć w
oczy blondyna.
Wybiegłam
na górę. Znalazłam czerwony zeszyt i wyciągnęłam pióro. Wybazgrałam datę wpisu.
„Cześć
tato
Ostatnio
dostałam okropnej załamki. Po raz pierwszy się zakochałam bez granic. A to nie
wszystko, chłopak mnie pocałował a zaraz potem przedstawił mi swoją dziewczynę.
Ale on jest miły, opiekuńczy zabawny. Najfajniej jest w tedy kiedy idziemy do
galerii handlowej. Niall musi zatrzymać się w każdej restauracji. Jego żołądek
nie ma dna zje wszystko co leży na stole. Umie grać na gitarze klasycznej,
elektrycznej, akustycznej, basowej,
barokowej i elektroklasycznej*. I zawsze podobają mi się jego buty… i oczy,
i uśmiech i włosy, i usta. Boże, widzisz
tato? Chyba się zakochałam… nawet nie chyba tylko na pewno! A najbardziej boli
to że ma dziewczynę, ładniejszą ode mnie! Czuje się źle stojąc przy niej. Ma
takie ładne kręcone włosy i nie ma okularów i nie jest wegetarianinem, a
Niallowi to pewnie na rękę i myśli że jest fajniejsza ode mnie.
Do pokoju wpadła Miranda z małym
uśmieszkiem na twarzy.
*Wiem, że Niall gra na sześciu
gitarach tylko nie wiem na jakich więc wybrałam najpopularniejsze
SUPER PISZESZ ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda że Niall jest taki ślepy żeby nie widzieć co się dzieje :(
Mam nadzieję że niedługo przybędzie oddział ratunkowy w postaci Perrie, Jade, Taylor i Dan ;)
xxJesyxx- teraz tak się podpisuję *.*
Fajny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńDziwi mnie fakt, że nigdy Niall nie pokazywał się ze swoją dziewczyną, a nagle ona siedzi u chłopców w domu. Co się z nim dzieje? Jeśli zakochał się w Mayi to czemu jest z inną? To chyba jakaś poważniejsza sprawa.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!! :D
+ KOCHAM TEN TWÓJ SZABLON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mój też lubię i dziękuje zawsze dziewczynie, która go zrobiła ale twój to arcydzieło. Zawsze taki styl szablonów mi się podobał. Boże jak ja CI zazdroszczę *o*
No ale nie użalam się nad sobą i serdecznie Cię zapraszam do mnie na nowy rozdział C:
http://not-only-1d.blogspot.com/
Super Rozdział <3
OdpowiedzUsuńRównież dziwi mnie fakt,że Niall zaczął się pokazywać z tym rudzielcem.Szkoda mi tylko Mayi. Biedactwo.
Nowy wygląd bloga jest super.Bardzo mi się podoba.
superr rozdział ;*
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga. Wpadłam na niego wczoraj i zakochałam się w nim. Podoba mi się jak przelewasz swoje uczucia na rozdziały :) Czekam na kolejny genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie http://zakazanydotyk.blogspot.com/ pojawił się już prolog