czwartek, 8 sierpnia 2013

7. „Chcesz się zabić?”

Z łóżka zwlekłam się dopiero o godzinie dwunastej. Z rozczochranymi włosami zeszłam na dół. Kanapka z serem i pomidorem mniam, a do tego ciepłe kakałko. Oczywiście padało. Super. Niall oznajmił, że wychodzimy o trzynastej.
            Po pokoju krzątałam się z piętnaście minut aby wpaść na pomysł, że powinnam pójść do łazienki. Udało mi się opanować burzę moich blond włosów. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed szafą. Dobra skoro łyżwy na zamkniętym lodowisku to przyda się coś ciepłego. Wybrałam długie czarne getry, podkoszulek z zebrą i długą bluzę z Roxy. Zeszłam na dół. Chłopcy byli już gotowi.
            Wsiedliśmy do vana. Zastanawiałam się czy nie podroczyć się z zespołem udając, że nie umiem jeździć a potem walnąć im kilka figur. Nie przeszło by to tylko z Lou bo on na pewno pamięta jak jeździliśmy na łyżwach.
            Weszliśmy do wielkiego budynku. Wypożyczyliśmy łyżwy. Lodowisko było zarezerwowane więc mieliśmy durze pole do popisu. Podeszłam do Louisa.
- Nie mów im, ze umiem jeździć na łyżwach. – poprosiłam.
- Co ty knujesz? – zapytał.
- Niespodzianka. – puściłam perskie oczko.
            Weszliśmy na lodowisko i wszyscy próbowali mnie uczyć jeździć. Louis miał niezły ubaw. Cały czas się wywracałam dla zachowania pozorów. Kiedy ”zaczęłam” trzymać równowagę, jeździliśmy w kółko. W końcu Niall postanowił pokazać mi kilka swoich umiejętności. Taa jazda tyłem, przeplatanka, co jeszcze jaskółka. Banał.
- Mogę spróbować? – zapytałam.
- Chcesz się zabić?
- Chcę po prostu spróbować. – powiedziałam.
- Stawiam dychę, że będzie gleba.
- Ej. – udawałam oburzoną. – To morze tak, jak mi się uda i nie glebnę to mam od was po jednym życzeniu. – Powiedziałam.
- Zgadzamy się.
- Ja nie. – powiedział Louis.
            Chłopcy popatrzyli na niego jak na idiotę.
- Czemu?
- Mam mózg. – odparł.
- Jak my wygramy zmywasz garki przez tydzień. – oznajmił Harry.
- Spoko. – powiedziałam. – Lou przetnij.
            Podałam rękę Niallowi i Louis przeciął zakład.
- Pokażcie co umiecie. – poprosiłam.
            Nawet się nie odrywali od ziemi. Louis miał ubaw. Ja z resztą też. Wygrana byłą jak w banku. Skończyli się popisywać.
- Mam jedno pytanie. – oznajmił Louis. – Widzieliście jak ona jeździ na rolkach?
- Nie. – odparł Zayn.
            Strzeliłam kostkami w palcach i wjechałam na lodowisko.
- Podwójne w tył? – zapytałam kuzyna.
- Z jaskółką, pokaż im jak to się robi bo nie umieją. – zaśmiał się.
            Cały czas leciała muzyka. Zaczęła się właśnie piosenka Hangover. Wsłuchałam się w piosenkę i zaczęłam jeździć. Najpierw w kółko z rękami splecionymi za plecami. Kiedy doszłam do refrenu nabrałam prędkości wybiłam się, wykonałam podwójny piruet i wylądowałam tyłem robiąc jaskółkę.
Udało mi się, udał się. Nie mogłam w to uwierzyć, to właśnie przy tej kombinacji złamałam nogę.
 Potem była jeszcze jazda tyłem, poczwórny piruet i kilka trików.
            Z końcem piosenki wyhamowałam przed chłopakami obsypując ich lodem. Wszyscy z wyjątkiem Louisa mieli zszokowane miny. Louis śmiał się na całą halę.
- Myślałem, że nie umiesz jeździć. – wydukał Niall.
- To źle myślałeś. Zająknęłam się bo ja się boję jeździć. – powiedziałam. – Wykonując podwójny w tył lądując jaskółką do tyłu złamałam sobie prawą nogę.
- Udało ci się. – Lou przybił mi piątkę.
- Boo yea. –krzyknęłam- teraz muszę coś wymyślić.
- No…
- Co „no”? Mogę te życzenia wykorzystać, kiedy będę chciała.
- Dobra rób co chcesz. – palnął Harry.
- Spoko, chodź porobisz mi za szofera. Idziemy na zakupy. – oznajmiłam.
- Czy ja się przesłyszałem?
- Nie. – powiedziałam i zeszłam z lodowiska.- No, Haroldzie, chodź, chodź. Będziesz miał to z głowy.
            Chłopak szlajał się ze mną po sklepach do późna. Dużych zakupów nie zrobiłam ale Loczek i tak miał co nosić. Chociażby żarcie zamówione z King burgera dla chłopców, a ja miałam zamówione z restauracji kotleciki sojowe.
            Wróciliśmy do domu. Oznajmiłam Harremu, że jego już nie będę męczyć i pobiegłam do siebie. Wyjęłam nowe płótno i namalowałam abstrakcję. Szczerze powiedziawszy nie miałam pomysłu co namalować więc po prostu kładłam plamy i coś tam wychodziło.
            Skończyłam o drugiej w nocy. Zeszłam powoli na dół i znalazłam się kuchni. Starałam się iść jak najciszej mogłam ale musiałam się walnąć małym palcem u nogi w kant komody i zajęczałam z bólu.
            Skacząc na jednej nodze doszłam do lodówki i otworzyłam drzwiczki. Miałam taką ogromną ochotę na naleśniki. Do kuchni wszedł zaspany Niall i Zayn. Wpadłam na złowieszczy plan.
- Zayn? – zaćwierkałam.
Chłopak tylko ciężko westchnął i spuścił głowę w dół.
- Co mam zrobić?
- Naleśniki. Górę naleśników, dla mnie i Nialla. – pokazałam blondynowi kciuka w górę.
- Dobra. Będę miał to przynajmniej z głowy.
            Zabrał się za robienie ciasta. Ja w tym czasie wykładałam dżemy i wszystko co można nałożyć na naleśniki. Kiedy wszystko ułożyłam na stole, usiadłam na krześle.
- Proszę. – Niall podsunął mi pod nos kakao z bitą śmietaną.
- Dzięki. – powiedziałam i zrobiłam łyka.
            Poparzyłam sobie język.
- Gochące. – powiedziałam z wywieszonym językiem.
- Zapomniałem wspomnieć. – zaśmiał się blondynek.
- Ha, ha, ha, ha… bachco śmiechne. – usiłowałam być poważna ale  z taką wymową się nie da.
            Po piętnastu minutach zjedliśmy pierwsze naleśniki. Były świetne. Mniam. Zjadłam ich chyba z tonę. Potem położyliśmy się przed telewizorem, bo razem z Nillerem nie mogliśmy zasnąć.
            Nic  w telewizorze nie szło. Same nudy, nawet nie pamiętam kiedy oparłam się o ramię blondynka i zasnęłam.
***
            Obudziłam się u siebie w pokoju. Dziwne… zasnęłam na dole. Byłam tylko przykryta kocem i leżałam w ubraniach. Podniosłam się i odnalazłam okulary i nasunęłam je na nos. Szybko się przebrałam. Wsunęłam telefon do kieszeni kangurka, włosy upięłam w kucyka na nogi nasunęłam moje trampki w ciapki i zbiegłam na dół.
            Wpadłam do kuchni. Otworzyłam drzwiczki od lodówki i z uśmiechem na twarzy stwierdziłam, że zostały naleśniki z nocy. Mmmmm…
            Napełniałam sobie nimi talerz i przyrządziłam pyszną mrożoną kawę. Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie. Ale pycha. Do kuchni wlazł Niall. Popatrzył na mnie błagalnymi oczami.
- Oooo nie, nie zrobię ci śniadania. – powiedziałam.
- Wyniosłem cię na górę.
- I bardzo za to dziękuję. – uśmiechnęłam się.
            Zadzwoniła mój telefon, wygrzebałam go i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo.
- Siemka tu Mira, zakwaterowałam się w naszym mieszkanku, i twoje bety też już tu są i wyobraź sobie nasz kącik jest dwu piętrowy. – ostatnie słowa wy piszczała.
            O mało nie wyplułam wszystkiego co miałam w buzi.
- Ale czad. Wpadnę do ciebie za niedługo. Mama wysłała mi adres mailem i ogarnęłam gdzie to jest. – powiedziałam.
- Czad to do zobaczyska, a i wzięłam wszystkie twoje obrazy jakie znalazłam na strychu. – powiedziała.
- Spoko, naraska. – pożegnałam się z nią.
- To co? – zapytał Niall.
            Popatrzyłam na talerz, byłam już pełna.
- Bież to. – podsunęłam mu talerz. – Jestem już pełna. LIAM! – krzyknęłam.
- Cooo?!
- MUSISZ MNIE GDZIEŚ ZAWIEŹĆ!
- Ja nic nie muszę. – powiedział wchodząc do kuchni.
- Owszem musisz, to jest moje życzenie. – oznajmiłam. – potrzebuję coś przywieźć, a od nich życzenia już wykorzystałam. – pokazałam na Zayna
- A co z Niallem?
- Niech je w spokoju. – powiedziałam.
            Wsiedliśmy do samochodu i podałam Liamowi adres. Po chwili stałam przed nowym domem mojej przyjaciółki.
- Mira! –krzyknęłam gdy ją zobaczyłam.
- Ostrożnie te obrazy są dla mnie bardzo ważne. Panowie zapakujcie je do tego samochodu. – poprosiła i wskazała na auto Liama. – Cześć. Wybacz, ze nie przywitałam się od razu ale to trzeba wszystko nadzorować. Mama kazała mi urządzić twój pokój mam nadzieję, że się nie pogniewasz.
- A rób co chcesz. – uśmiechnęłam się. – Gitary nie biorę, nie zmieści się.
- No raczej nie, zrobię dla niej miejsce u ciebie w pokoju. –uśmiechnęła się.
- A może wpadniesz do nas na kawę? – zapytałam.
- Wątpię abym się wyrobiła do… - popatrzyła na zegarek. – … jutra. Przykro mi.
- Ja mam pomysł. Wracam a godzinę. – puściłam perskie oczko i pojechaliśmy z powrotem do domu.
            Wynieśliśmy wszystkie obrazy do mnie sprawiając że pokój przypominał mi ten we Francji. Oznajmiłam wszystkim, że zbieramy tyłki i jedziemy pomóc Mirandzie. Po dokładnie pięćdziesięciu sześciu minutach byliśmy z powrotem.
            Mirandzie zaświeciły się oczy ze szczęścia.
- Każdy bierze po kartonie i zanosimy je na górę. – krzyknęła, a chłopcy od razu wzięli się do roboty. Wynosiliśmy kartony jeden po drugim aż w końcu opróżniliśmy całą ciężarówkę. Potem Mira kazała nam podzielić pudła na moje i jej i poroznosić po pokojach. Nie było to trudne bo każdy karton był podpisany M albo M. A tak na serio kolor markera którym inicjał był napisany był różny.
            Skończyliśmy około dwudziestej trzeciej. Wszyscy leżeliśmy na nowej kanapie w moim i Miry mieszkaniu.
- To co do domu? – zapytał Niall.
- Jestem za. – Zayn podniósł rękę.
- Ja też. – powiedział Lou.
- I ja.
- I Ja.
- Dobra Mi, wpadnij jutro co? – poprosiłam.
- Dobra powinnam być. – uśmiechnęła się.
            Wszyscy powolnym krokiem opuściliśmy kamienice i zapakowaliśmy się do dwóch samochodów. Zasnęłam w drodze do domu.
            ***

Obudziłam się w pokoju. Było już jasno. Podniosłam się i spojrzałam na zegarek. Fajnie już dziesiąta. Ubrałam swoje ogrodniczki i krótki rękawek i zeszłam na dół. Zjadłam małą porcję płatków.
            Wyszłam na ogród i popatrzyłam na niebo, z jednej strony słońce a z drugiej chmury, okropne. Do ogrodu wpadł Liam i Harry.
- O! Maya, słuchaj, kazali nam przywieźć już dzisiaj obrazu aby przygotować wygląd sceny i w ogóle. – powiedział Liam.
- Em… spoko, możemy nawet teraz. – uśmiechnęłam się.
            Zaczęliśmy ładować obrazy do samochodu. Dość długa nam to zajęło, ponieważ obrazów jest z trzydzieści.
            Sala na której miała obyć się ta aukcja była ogromna. Była scena na której przygotowano pierwszy obraz i sto miejsc siedzących. W salce obok było przygotowane nagłośnienie oraz miejsce dla chłopców gdzie mieli wystąpić.

            Organizatorzy tej akcji byli zachwyceni wszystkimi obrazami. Bez przerwy wmawiali mi że mam ogromny talent i że bardzo dobrze i wymyśliłam ten pomysł ze sprzedażą tych obrazów na cele charytatywne.


                                                                                                                                                                     
Więc dodałam wcześniej rozdział bo jadę na c
Chorwację i nie będę wstanie tego tam zrobić bo na jachtach nie mam internetu
Do zobaczenia ^^

8 komentarzy:

  1. Święty rozdział.Czekam na następną cześć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie nadrobiłam wszystkie rozdziały i wiesz co ci powiem? Że mi się podobają <3
    czekam na nn xx


    + onlyyouharrystyles.blogspot.com c;

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział tak jak i cały blog :) znalazłam twoje opowiadanie jak był 4 rozdział, niestety nie miałam czasu na czytanie więc zaczęłam czytać. Bardzo mi się podoba i czekam na więcej.

    Zapraszam do mnie
    youu-were-mine-for-the-summer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!
    Czekam już na kolejny:*

    not-only-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały :) . Nie mogę doczekać się następnego rozdziału . Pozdrawiam i życzę weny :*

    Zapraszam


    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest MEGA DOBRA ^^
    Świetnie piszesz ;)
    Czekam na next :3
    *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, ten rozdział jest taki wspaniały! Pomysł ze sprzedażą obrazów na cele charytatywne to strzał w dziesiątkę! ;) Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń