Wspominałam już
że nie lubię latać samolotem na dłuższą metę? Nie inaczej, ja się boję latać
samolotem na inny kontynent. Ale ze mnie kretyn. Walizki wysłaliśmy do luku
bagażowego i poszłyśmy na kawę. Wypiłam jedną choć po pięciu minutach
wiedziałam że nie było to dobre posunięcie bo najlepiej jakbym poszła spać w
samolocie. Chłopacy dali znać że za chwile odprawa więc chwyciłam torebkę i
stanęliśmy w kolejce gdzie sprawdzali paszporty. Jak ja to uwielbiam, mimo że
nie mam nic do ukrycia boje się przejść przez te pieprzone bramki. Położyłam
torebkę na taśmie i sama przeszłam przez bramkę po czym dla pewności sprawdził
mnie ochroniarz. Standardowo za pikało mi przy uszach.
- Kolczyki. –
wyjaśniłam i podałam je ochroniarzowi który po raz kolejny przejechał mi
wykrywaczem przed głową.
Głucha cisza, wykrywacz nie za pikał
więc wzięłam swoją torebkę i stanęłam z boku czekając na Mirandę. Dziewczyna
dołączyła do mnie po pięciu minutach. Wsiadłyśmy do busa który przewozi
pasażerów pod samolot. Po chwili gramoliłam się po schodkach do ogromnego jumbo
jet’a. Zajęłyśmy miejsca w pierwszej klasie. Wyciągnęłam słuchawki i wsadziłam
je do uszu. Odpaliłam Mp4 i wsłuchałam się w muzykę.
Znajdowałam się między Mirandą a
Pezz. Za nami był Niall z Lou i Harrym, a przed nami Liam, Dan i Zayn. Reszty
nie zlokalizowałam, chociaż byłam pewna, że są gdzieś w pobliżu. Podkurczyłam
nogi na siedzeniu. I wbiłam palce w nałokietniki fotela. Pezz popatrzyła na
mnie pytającym wzrokiem.
- Boisz się? –
zapytała blondynka.
- Tak.
- Ale jak
leciałyśmy do Paryża to nie miałaś takiego problemu. – zauważyła.
- Fakt, bo nie
leciałyśmy takim gigantem i tak daleko. – wyjaśniłam.
- Czego się
jeszcze boisz? – zapytał Niall.
W tedy do akcji wtrąciła się
Miranda.
- Zapytaj raczej
czego się nie boi, w tedy pójdzie szybciej.
- Dzięki Miranda
za wsparcie, przyjaciółka cię pociesz a najlepsza przyjaciółka przygnębi. –
warknęłam w jej stronę.
- True Story
Bro. – zaśmiała się pod nosem i patrzyła dalej za okno.
- Mogę cię
zabić? – zapytałam.
- Nie, he, he –
zaśmiała się.
Zamknęłam oczy i włożyłam słuchawki
do uszu, usiłowałam zasnąć ale kawa wypita przed piętnastoma minutami nie
pozwalała mi na to. Starałam się udawać że śpię ale nie mogłam, kofeina dawała
się we znaki. Poprosiłam stewardesę o słuchawki do telewizorka i zaczęłam
oglądać „Trzy metry nad niebem”. Popłakałam się oglądając ten film ale miałam
to gdzieś. W końcu udało mi się zasnąć.
***
- Maya… - ktoś
mnie szturchnął.
- Dajcie mi
spokój. – mruknęłam.
- Pink na
pokładzie. – usłyszałam i zerwałam się na równe nogi.
Zobaczyła Mirandę, Perrie, Nialla i
Zayna. Spiorunowałam przyjaciółkę wzrokiem.
- Ha, ha, ha…
bardzo zabawne. – warknęłam.
- Jak inaczej
miałam cię obudzić? – zapytała.
- Nie ważne.
- Mamy inną
strefę czasową więc możesz pospać jeszcze w ciągu dnia. – wyjaśniła Perrie.
- I tak w nocy
jestem bardziej aktywna. Jakoś mam tak od zawsze. – powiedziałam.
Wyszliśmy z samolotu. Szczerze
powiedziawszy w NY było około 16.00 czyli u nich to 4.00. Złapaliśmy taksówki i
podaliśmy adres hotelu. Kiedy tylko znalazłam się w ogromnym apartamencie z
trzema sypialniami od razu wgramoliłam się na łóżka i poszłam spać.
Obudziłam się w nocy. Według tego
zegarka była 2.00 a ja czułam się gotowa na zakupy i w ogóle wszystko.
Przebrałam się i ogarnęłam włosy i weszłam do salonu gdzie siedziała Miranda z
Perrie.
- Wy też nie
możecie spać? – zapytałam.
- Jest różnica
czasu między NY a Londynem. – mruknęła Perrie zapatrzona w ekran.
- Nie chce mi
się tu tkwić. – jęknęłam.
- Przeszłabym
się gdzieś. – dodała Miranda.
- O piątej rano
będzie okey. – oznajmił Niall wchodząc do pomieszczenia.
Serio? Nie mogli go ulokować gdzie
indziej? Co za pech. Usiadłam na kanapie i popatrzyłam na Mirandę rozwiązującą
psycho testy z gazet. Usiadłam koło niej i zaczęłam czytać tekst zadań. Potem
testy robiły się coraz śmieszniejsze więc wyszło mi że będę miała piątkę dzieci
i zamieszkam w Indiach. Padałyśmy ze śmiechu kiedy czytałyśmy rozwiązania.
- Ogarnij. –
Miranda mnie szturchnęła. – Będę miała wredną teściową która będzie chciała
mnie zabić. Lol.
- Idiotyzm,
dajesz następny. – dotyczył pracy.
- Ha będę
księgową jak ja z matematyki mam dwóję. – za śmiałą się Miranda.
- Ja będę
architektem i z tym się zgodzę. – powiedziałam i przerzuciłyśmy na następną
stronę.
- Uuuu znajomi. –
oznajmiła Mi. – Czy znasz kogoś sławnego? Tak. – zaczęła czytać pytania.
W pewnym
momencie zaczęłyśmy się śmiać.
- Na pewno bez
trudu zaprzyjaźniła byś się z chłopakami z One Direction którzy wiecznie się
uśmiechają i nie mają dość zabawy. Za pewne również stała byś się bliską
przyjaciółką Perrie Edwards i Taylor Swift które lubią zakupy i muzykę… bla bla
bla. – przeczytała Mi i zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
Dość długo schodziły te trzy godziny
do wyjścia na zewnątrz więc nawet nie zauważyłam kiedy razem z Mirandą
trzymałyśmy nogi na oparci kanapy. Popatrzyła za okno.
- Ej idziemy? –
zapytałam.
- Jasne. –
wszyscy się ożywili i zaczęli zbierać się na plażę.
Wyszliśmy na pole i było dość
rześko. Razem z Mirandą gadałyśmy o P!nk kiedy zobaczyłam plakat ogłaszający
jej koncert. O boże.
- Mi! Popatrz! –
pokazałam na plakat a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Omg! –
krzyknęła i podbiegłyśmy do ogłoszenie. – Cholera wyprzedane, szkoda.
- E nooo. Ja to
mam pecha. Dobra będę umierać na plaży, jestem największą sierotą świata. –
jęknęłam.
- Nie jest tak
źle. – zaśmiała się Mia. – Mogłaś tu przyjechać i w ogóle nie wiedzieć że jest
tu P!nk.
- Ta wielkie mi
pocieszenie, chodźmy na tą plażę.
Dogoniłyśmy naszą paczkę i
znaleźliśmy fajne miejsce na plaży która była prawie pusta. Rozłożyliśmy koce i
wszyscy rozebrali się do strojów. Usiadłam na kocu tyłem do Mirandy.
- Weź mi
posmaruj plecy. – poprosiłam przyjaciółkę.
- Jak ty mi,
później.
- Spoko nie mam
z tym problemu. – powiedziałam i podałam Mirandzie krem.
Potem położyłam się spać co okazało
się słabym pomysłem. Obudziłam się na rękach kuzyna który stał w wodzie po
kolana i się szeroko do mnie uśmiechał. Zaczęłam piszczeć i zostałam upuszczona
do wody. Wydostałam się na powierzchnie i przewróciłam kuzyna do wody. W ten
sposób powstała wojna która trwała do jakiejś dziewiątej rano.
Poszliśmy na koce się powycierać i
po opalać. Położyłam się na plecach i wsadziłam słuchawki do uszu. Wyjęłam
szkicownik i zaczęłam coś rysować. Trochę się zasiedziałam bo kiedy skończyłam
była już dwunasta ale w sumie to było kilka obrazków. Wstałam z koca i przeciągałam
się.
- Idę się napić
ktoś idzie?
- Ja zgłosiła
się Dann i wstała z koca.
Podoba się? Mam nadzieję, szkoła się zaczyna więc będę miała mniej czasu na wymyśleniu tych kilku ostatnich rozdziałów. Nie bójcie się będę jeszcze pisać.
Zaczęłam opowiadanie w stylu Dark czy Black. Mam nadzieję że przeczytacie chociaż prolog i bo wszystkie notki są krótkie bo staram się dodawać rozdziały Codziennie
tu jest link http://just-cant-let-her-go-no.blogspot.com/ zapraszam do opowiadania Mentalist i o koment kocham was czytelnicy / Never Mind