W samochodzie śmiertelnie się
nudziłam, w jednym uchu miałam słuchawkę, a drugim słuchałam jak dziewczyny
rozmawiają o wszystkim. Najgorsze było to, że w pozostałych dwóch samochodach
siedzieli chłopcy i ruda małpa. W pewnym momencie rozmowy ucichły i popatrzyłam
na dziewczyny.
- Maya o co chodzi? – zapytała
Miranda.
- O nic. – westchnęłam.
- Coś cię gryzie. – powiedziała
stanowczo Eleonor.
- Tylko to że ta ruda małpa
jedzie z nami. – mruknęłam.
- Ja też nie jestem z tego faktu
zadowolona. – stwierdziła Miranda – Możemy jej unikać cały wieczór, jak chcesz.
- Jestem za. – zgodziłam się.
- Mogę pochodzić z wami jak
chcecie. – zaoferowała się Tay.
- Nie, zajmij się Harrym bo zrobi
się zazdrosny. – powiedziała Mi.
Wszystkie
się zaśmiały i powróciły do rozmów. Danielle zjechała na parking za chłopcami.
Zgasiła silnik a wszystkie odpięłyśmy pasy. Wypuściłam Mirandę z bagażnika i
dziewczyna wyskoczyła i rozprostowała nogi.
- Zdzwonimy się. – oznajmił Louis
i tyle go widziałam.
- Może najpierw koło młyńskie? –
zapytała Miranda. – Coś spokojnego na początek co nie?
- Jestem za. – Uśmiechnęłam się i
pobiegłyśmy po bilety.
Kolejka
była ogromna dla tego kupiłyśmy masę żetonów na różne atrakcje. Kiedy
odeszłyśmy od kasy zaczęłyśmy się poważnie zastanawiać czy na pewno chcemy iść
na młyn bo kolejki były nieziemskie. W końcu zdecydowałyśmy się na
samochodziki. Wybrałam biały a Miranda niebieski.
- Uważaj! – krzyknęłam i walnęłam
w Mirandę.
- Ach! Odegram się! – powiedziała
i wjechała w mój samochodzik od tyłu.
Obijałyśmy
się non stop. Myślałam że będę całą po obijana bo tak mną rzucało. W końcu
odłączyli zasilanie od autek i wyskoczyłam z samochodziku. Podbiegłam do
mirandy i popatrzyłam a żetony.
- Co teraz?
- Może tak ta taka kula co ją
wystrzeliwuje tak do góry? – zapytała.
- Dla mnie spoko. – powiedziałam
i pobiegłyśmy do kolejki.
Czekałyśmy
z jakieś piętnaście minut, nie dużo bo ludzi było mało. Wskoczyłam do metalowej
kuli i zapięłam się. Przyszedł techniczny i sprawdził dokładnie nasze zapięcia.
Po chwili poczułyśmy jak kula się na ciąga.
- Jezu, Jezu, Jezu. – zaczęłam
panikować.
-
Po chwili zostałyśmy wystrzelone wysoko w górę.
- Aaaaaaaa!!! – krzyknęłyśmy
równo.
- Kurwa, kurwa, kurwa!!! – z
naszych ust padały przekleństwa. – Fuck, Fuck, Fuck!!! O ja pierdole aaaaa!!! –
dobrze że nie zgodziłyśmy się na uruchomienie kamerki.
Kula
w końcu się zatrzymała. Wyszłyśmy i miałam wrażenie że świat się kręci na
wszystkie strony. Byłyśmy jak pijane. W końcu podeszłyśmy do lady ze
słodyczami. Poprosiłyśmy o wodę, watę cukrową, mega żelki i sok pomarańczowy.
Zjadłyśmy wszystko, tak strasznie mi się chciało pić więc kupiłyśmy jeszcze
jedną butelkę wody. Po wypiciu zawartości znalazłyśmy toaletę.
- To co? Karuzela? – zapytała Mi
myjąc ręce.
- Jasne. – wytarłam je ręcznik
papierowy.
Karuzela
gwarantowała rzyganie po zakończeniu przejażdżki. Była to okrągła płyta gdzie
były umieszczone jeszcze cztery płyty i na każdej z nich były po cztery
wagoniki na dwie osoby i wszystko kręciło się w różne strony. Zajęłyśmy jeden z
niebieskich wagoników. Kiedy ruszyliśmy zaczęłyśmy zdzierać sobie gardło jak
nienormalne. Strasznie szarpało a Miranda bez przerwy wydzierała się do mnie
abym oparła głowę o zagłówek to nie będzie tak latać. Posłuchałam jej dopiero
na samym końcu. Wysiadłyśmy ale nie chciało nam się wymiotować.
- Popcorn? – zapytałam.
- Pewniak.
Zjadłyśmy
prażoną kukurydzę i stanęłyśmy w kolejce do strasznego domu. Serio się bałam.
Raz schowałam się za Mirandą która zaczęła się śmiać. Ale kiedy dotarłyśmy do
kolejnego zakrętu wyskoczył okropny pajac i Mi aż upadła ze strachu a ja się
zaczęłam z niej śmiać.
Po
domu strachów był gabinet luster. Kiedy stanęłam przed lustrem które wychudza
Mi powiedziała że mnie nie widać a ja się zaczęłam śmiać. Ale gabinet szybko
nam się znudził. Znalazłyśmy szklany labirynt i to był koszmar. Ręce miałyśmy
związane chustką którą miałam w torebce aby się nie pogubić, ale to ile razy
rąbnęłyśmy w szybę było niesamowite.
Kiedy
się wydostałyśmy z szklanej pułapki zjadłyśmy pizzę wegetariańską i znalazłyśmy
KamiKaze. Zapięłyśmy się i poczekałyśmy na start.
- No to jedziemy. – zaśmiałam
się.
Po
chwili byłyśmy do góry nogami i było czadowo. Zaczęłam się śmiać razem z
Mirandą i robiłyśmy Gangam style
a potem Harlamshake. Kiedy wysiadłyśmy Pobiegłyśmy na Extrime a potem na wodny rollercoaster.
Spotkałyśmy tam Louisa i Eleonor.
- Na czym już byłyście? – zapytał
mnie kuzyn kiedy jadłam czekoladę.
- Em… samochodziki, taka kulka co
cię wystrzeliwuje w pizdu wysoko, gabinet luster, te takie kręciołki, kamikaze,
Extrime, dom strachów…
- I zjadłyśmy z dziesięć wat cukrowych, czekolad, popcornu,
soków pomarańczowych, żelek gofrów i pizz.
- A coś zdrowego?
- Woda. – odparłyśmy razem.
- Po tym będziecie rzygać. –
zaśmiała się Eleonor.
- Mam to gdzieś. – zaśpiewałam i
pociągnęłam Mirandę do wagoniku.
Do
nas dosiedli się Eleonor z Louim.
- Czy nie zjadłyście za dużo
cukru?
- Co? Nie, raczej…może jednak,
nie wiem. – gadałam jak nakręcona. – Kiedy to rusza?
- Właśnie teraz. – oznajmił mi
kuzyn i szarpnęło wagonikiem.
Wyszłam
z tego cała mokra a moje włosy oklapły.
- Egh! Nie dobrze mi. – jęknęłam
i zgięłam się w pół.
Zwymiotowałam
żelkami i watą. Wyprostowałam się uśmiechnięta.
- Już mi lepiej! To co teraz?
- Chyba nic właśnie się zbieramy.
- Ale jest dopiero…- chciałam
wyciągnąć telefon z kieszeni ale go tam nie znalazłam. – zgubiłam telefon. –
oznajmiłam. – trudno, i tak był grat.
Zaczęłam
szczerzyć zęby do Mirandy. Uśmiechnęłam się i wskoczyła mi na plecy. Niosłam ją
na barana aż do samochodu. Zrobiłyśmy sobie głupią sweet focię i wskoczyłyśmy
do bagażnika. Zaczęłam Brunetce pleść
warkocza a ona związała mi włosy w wysokiego koka. Perrie patrzyła na nas jak
na idiotki, ale to norma kiedy zajem tyle cukru, byłam naprawdę w dobrym
nastroju. Myślałam, że ze świruję jak nie pójdę na rolki. Kiedy samochód się
zatrzymał a ja popędziłam po rolki. Miranda biegła koło mnie. Bez przerwy
robiłam przeplatankę albo piruety.
- Jestem taka nakręcona.
- Tak jak w tedy gdy się
denerwujesz. – zaśmiała się Miranda i wyciągnęła kamerę i zaczęła mnie kręcić.
Pokazałam
jej język. Popatrzyłam w niebo, wszystkie gwiazdy były widoczne, było pięknie. Odjechałam
trochę daleko od Mirandy więc postanowiłam wrócić do niej. Rozpędziłam się i
wjechałam na nią. Wylądowałyśmy na ziemi.
- Schodź ze mnie pokrako. –
zaśmiała się
- Odezwała się Lama. – pokazałam
jej język się podniosłam.
- Na na, na na, - przedrzeźniła
mnie.
- Ready or not?
Here I come
Where are you at, the night is
young
In
the crowd, the music is loud
When I'll find You! – Zaśpiewałam.
When I'll find You! – Zaśpiewałam.
- Wow, nie
słyszałam ani razu jak śpiewasz. – powiedziała zdumiona Miranda.
- Bo nie
,śpiewam, czasami coś tam zanucę. – powiedziałam z bananem na twarzy.
- Co to było, w
sensie piosenka. – zapytała.
- Ready or Not.
Poprawia mi humor, zawsze. Ready or not?
Here I come
Where are you at, the night is young
In the crowd, the music is loud
When I'll find You!
When I'll find You!
Ready or Not?
Here I come
I like your face
Do you like my song?
Just sing it
la la la la la la la,
and I'll find you
Ready or not?
Ready or not – zaśpiewałam po raz kolejny.
Here I come
I like your face
Do you like my song?
Just sing it
la la la la la la la,
and I'll find you
Ready or not?
Ready or not – zaśpiewałam po raz kolejny.
- To co wracamy
do domu?
-
Jestem padnięta. – przyznałam. Całą drogę do domu nuciłam moją ulubioną
piosenkę. Miranda zaczęła zapamiętywać tekst i wyła razem ze mną. W domu
padnęłam na kanapę i zasnęłam z rolkami na nogach
Chciałam was uprzedzić, to opowiadanie miało być
wakacyjną przygodą, i planowałam je na max 20
rozdziałów nie więcej, musiałam was
poinformować, bo chcę się zabrać za naukę
w tym roku a nie zrobić wam niespodzianki
możliwe że zacznę pisać innego bloga
zaraz po tym jak ten się skończy ^^
buziaki :*
Świetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i niech się wyjaśni sprawa Mayia- Niall, oni mają być razem i tyle :D
Pozdrawiam xx
Świetny Rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Ale jak to ;(
OdpowiedzUsuńTen blog jest ŚWIETNY :)
Czekam na next ;)
xxJesyxx